W przeciwieństwie do większości bohaterów naszego cyklu protoplasta znanej dziś na całym świecie marki Moreschi nie był szewcem z dziada pradziada. Prawdę mówiąc, w ogóle nie był szewcem i – o ile mi wiadomo – w jego najbliższej rodzinie nie było przedstawicieli tego zawodu. Nie przeszkodziło mu to jednak – gdy się wreszcie zdecydował na krok w kierunku sektora obuwniczego – w wykonywaniu butów najwyższej jakości. Jak widać, można na tym polu daleko dojść także bez „szewskich korzeni”.
Mario Moreschi – niespokojny duch
Nasz kolejny protagonista przyszedł na świat w Palazzolo sull’Oglio w Lombardii, 2 czerwca 1904 r., kiedy słońce znajdowało się w znaku Bliźniąt. Być może właśnie ten fakt sprawił, że nie potrafił nigdzie zagrzać miejsca na dłużej, wciąż poszukiwał nowych wyzwań, nowych zainteresowań, nowych dróg. Wszak powszechnie uważa się, że pod tym właśnie zodiakalnym znakiem rodzi się najwięcej podróżników, handlowców, wojskowych, ludzi pełnych ciekawości, inwencji i wciąż nowych pomysłów.
Jego ojciec był dyrektorem w zakładzie odzieżowym. Matka zaś zmarła, gdy Mario był małym chłopcem. Wkrótce po jej śmierci ojciec ożenił się ponownie i przeniósł wraz z rodziną do Andorno Micca w prowincji Biella w Piemoncie.
Jako młodzieniec Mario, prawdopodobnie za namową związanego z tym sektorem ojca, uczęszczał do technikum odzieżowego. Praktyki szkolne odbywał w Miagliano i Occhieppo, miejscowościach położonych blisko swego miejsca zamieszkania, w dość dużej jak na owe czasy fabryce odzieżowej prowadzonej przez braci Pietra Pomę i Giovanniego Pomę.
Po ukończeniu edukacji szkolnej Mario próbował swoich sił jako akwizytor, następnie rozpoczął pracę w banku. W międzyczasie odkrył w sobie pasję do muzyki, co zaowocowało założeniem amatorskiej orkiestry „Moreschi”, którą sam dyrygował. Jednak muzyka nie była jego jedyną namiętnością. Inne marzenia koncentrowały się wokół latania. Ponieważ był on człowiekiem czynu, nie skończyło się na fantazjowaniu – w sierpniu 1937 r. zdobył licencję pilota pierwszego stopnia, uprawniającą do pilotowania małych samolotów.
W 1928 r. poślubił Isolandę Olivetti z Occhieppo, pobliskiej miejscowości, w której jako młody chłopak odbywał praktyki w fabryce odzieżowej. Miał z nią dwoje dzieci. W 1929 r. na świat przyszła ich pierwsza córka, a w 1934 r. urodził się syn Gianbeppe.
W wojskowym mundurze
Mario – jak zaznaczyłam – był niespokojnym duchem. Rodzinna sielanka, domowe bambosze i poranna kawa z gazetą w ręku to nie było życie, o jakim marzył. On nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu, wciąż potrzebował nowych wyzwań i nowych podniet. Jeszcze przed II wojną światową zgłosił się na ochotnika i wyruszył na wojnę do Libii, podczas której został zraniony w ramię. Obszar dzisiejszej Libii od 1912 r., po wojnie włosko-tureckiej, stał się włoską kolonią, zwaną początkowo Włoską Afryką Północną. W 1927 r. wydzielono z niej Cyrenajkę i Trypolitanię, a w 1934 r. połączono je wszystkie, tworząc nowy kraj – Libię. Jednak kiedy w 1911 r. Włochy zajęły Trypolis, doszło na tym terenie do wybuchu powstania, a walki powstańcze trwały aż do roku 1935. Mario Moreschi wyruszył więc do Afryki, by pomagać w tłumieniu powstania i prowadzić italianizację miejscowej ludności.
Nie była to jego jedyna przygoda z działalnością wojskową. Jak widać, odniesiona w Libii rana nie ostudziła jego zapału; w 1942 r., już podczas II wojny światowej, znowu na ochotnika wyruszył na wojnę do Chorwacji. Do domu wrócił 8 września 1943 r.
Nowa pasja – BUTY
Mario mieszkał wówczas w Cossato, ciągle w prowincji Biella. Jego sąsiadem był Ronaldo Robiolio, handlarz i producent butów, który miał swą fabrykę w oddalonym o 80 km Vigevano, miejscowości, która już od końca XIX w. znana była z produkcji butów. Zaproponował mu posadę dyrektora ds. administracyjnych w swojej fabryce Robioglio Incerti Vigevano (RIV). Mario chętnie przyjął ofertę, rozpoczynając w ten sposób przygodę z przemysłem obuwniczym.
Już po trzech latach Mario zdecydował się na nowy krok w swoim życiu. Postanowił założyć własną fabrykę obuwia; 16 października 1946 r., wraz z dwoma wspólnikami, otworzył firmę Calzaturificio Biellese, której siedziba mieściła się w Vigevano przy ul. Mulini 13. Firma zatrudniała trzy osoby obsługujące maszyny owerlok, dwóch szewców, jednego krojczego, dwie osoby odpowiedzialne za montowanie butów, dwóch frezerów, jednego szlifierza i dwie osoby zajmujące się ostatecznym wykończeniem. Produkowała buty męskie wysokiej jakości, wykonywane w większości ręcznie. Zakład dysponował jedynie dwiema maszynami, wszystko inne było dziełem ludzkich rąk.
W 1949 r. Mario, najwyraźniej znudzony częstym pokonywaniem 80-kilometrowej trasy z fabryki do domu i odwrotnie, postanowił przeprowadzić się z rodziną do Vigevano. Jednak już rok później jego pierwsza fabryka została zlikwidowana. Niezrażony kłopotami, w tym samym roku wraz z nowym wspólnikiem otworzył zakład produkujący buty, również w Vigevano, tym razem przy ul. Madonna degli Angeli 2. Nazwał go Calzaturificio Morres. Nowa firma zajmowała zaledwie 300 m2, zatrudniała 20 pracowników i produkowała 20 par butów dziennie. Niestety, jakość produktu była gorsza, a ceny wahały się w granicach 3300–4500 lirów za parę. Sprzedaż została powierzona 12 pośrednikom spoza firmy. Jednym z nich był syn Maria, Gianbeppe, który już w wieku 19 lat próbował swoich sił jako przedstawiciel rejonu Varese.
W międzyczasie buty Morres zaczęto pokazywać na dorocznej wystawie obuwia w Vigevano, a w 1955 r. po raz pierwszy wysłano je za granicę, do Niemiec. W ciągu dwóch pierwszych lat działalności produkcja wzrosła z 5 tys. do 14 tys. par rocznie. Również rynki zagraniczne były coraz bardziej zainteresowane obuwiem tej marki.
Gianbeppe Moreschi – nowa era
9 listopada 1957 r., w wieku zaledwie 53 lat, Mario Moreschi umiera, zostawiając swoim dzieciom zakład – co prawda niewielki, ale już liczący się na obuwniczym rynku, i to nie tylko we Włoszech. Kto wie, czy gdyby żył dłużej, nie miałby nowego pomysłu na życie i nie rozpoczął nowego dzieła? Czytając biografię Maria, ma się wrażenie, że po kilku latach w jednym miejscu zaczynał się on dusić i „musiał” zrobić coś nowego. Niestety – a może wręcz przeciwnie dla dzisiejszej marki – pod koniec lat 50. XX w. zarządzanie firmą przejmuje jego 23-letni syn Gianbeppe, który odtąd całą swą uwagę poświęci rozwojowi firmy. Jego prawą ręką staje się szkolny przyjaciel, Giuseppe de Paoli. Fabryka wzbogaca się też o nowych współpracowników, takich jak modelista Giuseppe Mangione, zarządzający produkcją Alfonso Naldani i jego żona Ivana Luppi, odpowiedzialna za maszyny owerlok, czy kuzyn Gianbeppego – Armando Capellaro, zajmujący się działem marketingu. Przez 10 pierwszych lat w firmie obecna jest także córka Maria, która pracuje tu aż do chwili swego zamążpójścia.
Po czterech kolejnych latach pod rządami młodego pokolenia fabryka zostaje przeniesiona na ul. Montello, do nowych pomieszczeń o powierzchni 1400 m2. Rozwija się przez ten czas współpraca z zagranicą. Buty wysyłane są już nie tylko do Niemiec, lecz także do całej Europy Północnej, do Francji, Tunezji, Algierii, Sudanu i do Stanów Zjednoczonych. We wczesnych latach 60. w poszukiwaniu nowych rozwiązań firma zaczyna używać do produkcji także skór dzikich zwierząt, do tej pory służących głównie do wyrobu rękawiczek.
Marka Moreschi
Na początku lat 60. jedna z firm mających swe siedziby w Parmie wniosła do sądu oskarżenie przeciwko przedsiębiorstwu Morres o skopiowanie jej marki. Dziś naprawdę trudno jest dociec, jak przedstawiały się fakty. Wydaje się logiczne, że nazwa „Morres” została utworzona od nazwiska założyciela, Maria Moreschiego. Niezależnie od tego, czy oskarżenie to miało jakieś podstawy, czy może wynikało z zawiści o prężny rozwój firmy, Gianbeppe Moreschi zdecydował się na likwidację przedsiębiorstwa – a właściwie na zmianę nazwy. W ten sposób 1 stycznia 1963 r. narodziła się nowa, znana do dziś marka Moreschi. Razem z nią powstało nowe logo firmy, używane do teraz, tj. dwa czarne buty na białym tle ułożone w sposób przypominający literę M – jak Moreschi. Jego autorem jest Angelo Gabriele Fronzoni, znany mediolański grafik, designer i architekt, który oprócz logo zaprojektował także kilka kampanii reklamowych firmy (niektóre z jego prac możemy dziś podziwiać m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie).
Buty
Przez pierwsze dziesięciolecia swej działalności Moreschi produkuje wyłącznie obuwie męskie, wygodne i wysokiej jakości, przeznaczone dla mężczyzn „z klasą”. Można je w tym czasie spotkać na nogach takich sław jak Richard Burton, Liam Neeson czy Adrien Brody. Noszą je również sportowcy – Michael Jordan, Novak Djokovic czy Alberto Tomba, a także muzycy – Michael Jackson, James Brown oraz Johnny Cash.
Wśród butów tej marki możemy wymienić:
- Brit 60 – obuwie nawiązujące do lat 60. XX w. i do fascynacji swingiem, jaka w tym czasie opętała Londyn, a po nim inne miasta Europy. Charakteryzuje się ręcznym barwieniem, które pozwala nadać cholewce liczne odcienie i tony, oraz dość wysoką podeszwą (22 mm), wykonaną z bardzo miękkiej gumy, dzięki której spacer w tym obuwiu staje się lekki i wygodny, jednym słowem – komfortowy.
- Francesina bicolore – dwukolorowe obuwie (czarny łączony z burgundem) wiązane w tzw. jaskółkę, z ozdobnym dziurkowaniem. Należy zauważyć, że właśnie dziurki stanowią element często zdobiący buty Moreschi.
- Derby bicolore – czarno-kobaltowe buty z zadartymi lekceważąco czubkami i dziurkami jako elementem zdobniczym, tym razem umieszczonymi na cholewce w sposób niesymetryczny.
- Triple Monk – dwukolorowe obuwie, które swą nazwę zawdzięcza potrójnej sprzączce.
- Super Tait – klasyczne i eleganckie obuwie, proponowane przez firmęna specjalne okazje, takie jak wyjścia do słynnej opery La Scala w Mediolanie lub na koncert noworoczny w Wiedniu.
- Slip on –butywykonane z dwu rodzajów materiału, np. z zamszu z charakterystycznymi dla firmy dziurkami oraz skóry cielęcej, specjalnie przycieranej przez fachowców w sposób umożliwiający nadanie cholewce specyficznego efektu „ton sur ton” (kombinacja kolorów o tym samym odcieniu, ale innej intensywności).
- Gymnasium – wykonane z cielęcej skóry sneakersyproponowane na czas wolny, chwile prywatnego relaksu.
Grupa Moreschi
Sześć lat po powstaniu marki Moreschi Gianbeppe, nie rezygnując z prowadzenia dotychczasowej firmy, otwiera drugi zakład produkujący obuwie, nazywając go – od inicjałów imion swoich dwóch synów (Stefana i Maria) – Stelmar. Nowa fabryka zostaje otwarta przy ul. San Giovanni, ciągle w Vigevano, które stało się dla rodziny prawdziwym domem. Nowa jednostka zatrudnia na początku jedynie 15 osób, by dojść do liczby 160 pracowników obecnie. Również główne przedsiębiorstwo rodzinne ciągle poszerza swą działalność i zwiększa liczbę zatrudnionych – z 39 osób w roku 1957 do 300 osób w czasach współczesnych. Po pewnym czasie grupa rozszerza się jeszcze o firmę Chiari, zatrudniającą 30 pracowników, która zajmuje się produkcją wyrobów skórzanych.
W latach 1970 i 1971 Moreschi otwiera swoje pierwsze firmowe sklepy w Mediolanie.
Vigevano
Włochy to kraj szczególny. Tu nawet niewielkie miasteczko ma swą „wielką” historię, bogatą w wydarzenia, znane nazwiska i pozostawiającą spuściznę w postaci wielu niezwykłych zabytków architektury i innych dzieł sztuki. Z tego też względu, pisząc o butach, staram się też zawsze dodać kilka słów o miejscach, w których powstają. Zdarza się bowiem często, że obuwnicze fabryki umieszczone są w małych, ale bardzo ciekawych miejscowościach, których jednak nie znajdziemy w ogólnodostępnych przewodnikach po Włoszech – nie dlatego, że nie zasługują na uwagę, ale dlatego, że w Italii jest tak ogromna liczba niezwykłych miejsc, iż po prostu wszystkich opisać się nie da. Tak też jest w przypadku Vigevano. Jest to miasteczko położone ok. 30 km od Mediolanu, poprzecinane licznymi kanałami i rzeką Ticino, które tworzą całe mnóstwo naturalnych oaz zieleni.
Na przełomie XIV i XV w. wioska Vigevano zostaje przekształcona w letnią rezydencję Ludwika Sforzy, zwanego Maurem. W tym czasie powstaje tu ogromny zamek, w którym 2 lutego 1494 r. przyszła na świat Bona Sforza, przyszła żona króla Zygmunta Starego, królowa Polski. Sam zamek należy do największych tego typu budowli na terenie Europy, jest dwa razy większy od Buckingham Palace, a w jego powstanie byli zaangażowani m.in. Donato Bramante i Leonardo da Vinci.
Bramante jest też autorem wspaniałego Placu Książęcego (Piazza Ducale), który stanowi jeden z pierwszych europejskich przykładów renesansowego placu inspirowanego rzymskim forum. Na placu możemy podziwiać powstałą nieco później również renesansową katedrę, a na obrzeżach miasta znajduje się rozległa posiadłość ziemska – Villa Sforzesca – dla której sieć kanałów i młynów zaprojektował nie kto inny jak Leonardo da Vinci.
Dodatkową atrakcją zachęcającą do odwiedzenia tej miejscowości (zwłaszcza czytelników „Świata Butów”) jest znajdujące się w zamkowych pomieszczeniach Międzynarodowe Muzeum Obuwia (Museo Internazionale della Calzatura Pietro Bertolini), świadczące o tym, że Vigevano, o czym już wspomniałam wcześniej, jest kolejnym z rejonów Włoch słynących z produkcji butów i skupiających wiele obuwniczych fabryk i warsztatów.
Moreschi – zakład dla pracowników
W XXI w. wiele mówi się o konieczności poprawy warunków pracy, wprowadzenia udogodnień dla pracowników, w szczególności tych mających rodziny. W tej dziedzinie firma Moreschi może zostać uznana za niezwykle awangardową, wyprzedzającą niejako swój czas. Już w roku 1969 tydzień pracy został tu skrócony do pięciu dni, a praca wykonywana była przez dziewięć godzin dziennie (dziewięć, nie osiem, ale pamiętajmy, że Włosi przyzwyczajeni są do tzw. sjesty, czyli wolnej godziny w porze obiadowej, pozwalającej na spokojne spożycie posiłku).
Przez wszystkie lata swej działalności firma przechodziła też liczne restrukturyzacje i fazy rozwoju. Pierwsza miała miejsce już w 1958 r.; w 1961 r. nastąpiła kompletna restrukturyzacja, następnie firma była wielokrotnie rozbudowywana.
Od kilku lat grupa Moreschi tworzy ośrodek produkcyjny położony na 68 tys. m2, wśród których 19 tys. m2 to miejsca zakryte, służące produkcji obuwia, a aż 20 tys. m2 to tereny zielone.
Jeśli chcielibyśmy obejrzeć fabrykę, najlepiej pokonywać ten rozległy obszar na rowerze, co od lat z przyjemnością czyni właściciel Gianbeppe Moreschi. Znajduje się tu specjalna piwnica do przechowywania skór we właściwej dla nich temperaturze i odpowiednich warunkach, przypominająca zabarykadowany zamek, podzielona na roczniki, aż do tych najstarszych. Skóry na cholewki są sprowadzane z różnych części świata, zwłaszcza skóry dzikich zwierząt. Tak oto z Luizjany sprowadza się skóry tamtejszych aligatorów, które są cenniejsze od skór krokodyli sprowadzanych znad Nilu i z Singapuru. Zaś z Południowej Afryki oraz z Boliwii i Wenezueli pochodzą najlepsze skóry z kajmanów.
Oprócz piwnic ze skórami na terenie przedsiębiorstwa znajdują się też inne budynki, służące do produkcji oraz do pakowania obuwia, a także „factory outlet”, tj. fabryczny sklep, gdzie w korzystnej cenie można kupić firmowe buty pochodzące – dla przykładu – z końcówek kolekcji, które nie zostały sprzedane w danym sezonie.
W fabryce znajduje się też żłobek dla dzieci pracowników – powstał, by oszczędzić zatrudnionym czasu (na dowożenie dzieci do innych miejsc) oraz zmartwień. Tu, gdy zajdzie taka potrzeba, są na miejscu i rodzice, i dzieci. Warto dodać, że wielu obecnych pracowników to dzieci i wnuki osób, które rozpoczynały pracę z Mariem Moreschim, jeszcze w firmie Morres.
Planuje się także otwarcie siłowni dla pracowników oraz utworzenie jeziora, które z jednej strony stanowiłoby zbiornik wody potrzebny do produkcji, a z drugiej wzbogaciłoby i tak już rozległe tereny zielone.
Trzecie pokolenie
Gianbeppe Moreschi doczekał się trzech synów, a wszyscy trzej związali się z rodzinnym biznesem. Zanim to jednak nastąpiło, ojciec zadbał o ich właściwą edukację, chcąc zapewnić swym dzieciom jak najlepszy start w życiu i możliwość wyboru własnej, zgodnej z osobistymi zainteresowaniami drogi. Wszyscy trzej synowie ukończyli studia techniczne i przez pewien czas przebywali za granicą, zarówno w celu nauki języka, jak i po to, by poznać różne metody sprzedaży i umiejętność nawiązywania kontaktów z klientem, w szczególności z ważnymi klientami zagranicznymi.
Jako pierwszy wszedł do firmy Mario Moreschi, który swe imię otrzymał, jak łatwo się domyślić, po dziadku. Posługuje się on trzema językami obcymi i ma niezwykły talent handlowy. Stefano, po kilku latach nieregularnej współpracy, zdecydował się na zajęcie stanowiska w rodzinnym biznesie w roku 1986. Zajmuje się on głownie procesem produkcji, zarządza też firmą Stelmar. Jako ostatni, w 1992 r., dołączył do braci najmłodszy syn Francesco. W firmie zajmuje się głównie działem informatycznym i rynkiem amerykańskim, nadzoruje też proces produkcji.
Buty dla papieża
21 kwietnia 2007 r. wizytę duszpasterską w Vigevano złożył sam papież Benedykt XVI. Była to druga papieska wizyta w tym mieście. Wcześniej, w 1418 r., zatrzymał się tu na modlitwę papież Marcin V będący w drodze z Konstancji do Rzymu. Miasteczko postanowiło dobrze przygotować się do tej wizyty i podarować głowie Kościoła katolickiego coś wyjątkowego; jako że jest to miejscowość słynąca z produkcji obuwia, wybór padł oczywiście na buty.
Działające w miasteczku Konsorcjum św. Kryspina i Kryspiniana, zrzeszające wszystkich działających tu w sektorze obuwniczym rzemieślników, postanowiło zadanie przygotowania butów dla papieża powierzyć właśnie firmie Moreschi. Po pierwsze dlatego, że wyroby tej firmy są zawsze produktami bardzo wysokiej jakości, po drugie z uwagi na fakt, że Moreschi „ma doświadczenie” z papieskimi butami – w latach 1980 i 1989 przygotowywał bowiem spacerowe buty dla papieża Jana Pawła II.
Firma Moreschi wykonała zatem dwie pary czerwonych butów idealnie dopasowanych do nogi Ojca Świętego, stworzonych z najwyższej jakości, bardzo miękkiej i bardzo kosztownej, skóry kangura. I to właśnie dzięki tym butom amerykańskie czasopismo „Esquire” uznało potem Ratzingera za najlepiej wyposażonego w dziedzinie mody mężczyznę roku.
70 lat działalności
Niedawno, w 2016 r., firma Moreschi obchodziła rocznicę 70-lecia swej działalności. Z tej okazji odbyła się specjalna wystawa oraz wydana została bogato ilustrowana książka poświęcona historii marki, przygotowana przez Cristinę Morozzi i zatytułowana „Moreschi. Szewstwo włoskie między sztuką i rzemiosłem” („Moreschi. La calzatura italiana tra arte e mestiere”). Wcześniej, już w 2004 r., Poczta Włoska uhonorowała firmę specjalną edycją znaczka pocztowego.
U steru firmy Moreschi ciągle zasiada Gianbeppe Moreschi, chociaż większość zadań przejęli już jego synowie. W przeciwieństwie do ojca, który ciągle szukał czegoś nowego, Gianbeppe całe swe życie poświęcił jednemu dziełu i ciągle nie może się z nim rozstać, choć w wieku 84 lat mógłby już spokojnie spędzać czas na emeryturze. Woli go jednak poświęcać na doglądanie przedsiębiorstwa, z którego naprawdę może być dumny.
Firma Moreschi, słynąca na całym świecie z komfortowych butów męskich, od 2000 r. produkuje też obuwie damskie i związane z nim akcesoria skórzane, takie jak torebki i paski. Z fabryki „wychodzi” ponad 300 tys. par butów rocznie. Proces stworzenia jednego egzemplarza składa się z 250–300 kroków, z których większość wykonywana jest ręcznie. 80% produkcji trafia na rynki zagraniczne, od Stanów Zjednoczonych do Japonii, od Rosji po Chiny i Emiraty Arabskie, a buty tej firmy można kupić w 80 krajach świata. Jak to ujął najmłodszy wnuk założyciela firmy, Francesco: „Moreschi to światowa marka z korzeniami w Vigevano”.